poniedziałek, 18 lutego 2013

Asa Larsson - W ofierze Molochowi.


Asa Larsson to moja czołówka. Tęsknię za jej książkami i bohaterami. Uwielbiam klimat jaki stwarza. Robi genialne  tło obyczajowe. Historie kryminalne sięgające w przeszłość nie mają sobie równych. W ofierze Molochowi nie wprawiło mnie jednak w amok ani zachwyt.

Nie oceniam tej ksiązki jako złej. Czytało się dobrze. Jednak nie wybiło się ponad przeciętność. Nie urzekło, nie rozmarzyło. 

W śnieżnej Kirunie znowu morderstwo. Ktoś zabił Sol Britt, starszą kobietę opiekującą się samotnie wnukiem. Na  jej rodzinie zdaje się ciążyć jakieś fatum, prawie wszyscy zginęli w nieszczesliwych wypadkach.  Rebeka Martinsson zahacza o tą sprawę i mimo, że prowadzi ją kto inny, jak zwykle odwala cała robotę. Historia z przeszłości nie była tym razem oryginalna. Ot, jedna w wielu takich historii. Treść przypominała mi wytwory Camilli Lackberg ( o zgrozo). Bardzo w jej stylu: tragiczna w skutkach miłość wyemancypowanej wiejskiej nauczycielki i bogatego dysponenta gminy na poczatku XXw. Z konsekwencjami sięgającymi czasów współczesnych. I znowu mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. To juz było po wielokroć. Czarny charakter, z wątku współczesnego, prokurator von Post też wydał mi się trochę naciągany. Czy rzeczywiście można być tak głupim i niefrasobliwym na tym stanowisku? Pocieszył mnie trochę prywatny watek Rebeki , bo kibicowałam w tym kierunku, w którym się potoczyło. Chociaż i tak  nie wiadomo, co dalej Autorka z tym uczyni. Obstawiam, że nie będzie to harlekin. 

Nie jestem zawiedziona, ale nie na tyle zachwycona, by napisać natchnioną recenzję. Sama Autorka, w podziękowaniach wyznaje, że ten tom pisało jej się w męczarniach. Jakkolwiek, i tak to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam od miesięcy. Miło było spotkać drugoplanowe postacie. Zwłaszcza Annę Marię Mellę, taką samą jak zawsze, klnącą kurza dupa

Oprócz tego, ta książka sprawiła mi przyjemność jeszcze z jednego powodu:



Mam egemplarz podpisany osobiście przez Autorkę!