poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Od początku do końca- Olga i Piotr Morawscy


Skończyłam dziś w nocy i wiem, że jest to książka, o której długo będę myśleć.
Z jednej strony to dziennik himalaisty, a z drugiej historia jego żony, która opowiada o tym wszystkim ze swojej perspektywy.

W tle piękna i dobra miłość, chociaż ich życie biegnie dwoma torami, wykluczającymi się w zasadzie. Szarpiąca tęsknota Piotra. Gdy jest w domu za górami, gdy jest w górach, za domem. Tęsknota Olgi, często zrezygnowana i rozpaczliwa, chociaż wiele rozumiejąca i silna.


Mocna książka, bardzo daje do myślenia. O tym, ze nie ma jedynie słusznej prawdy, gotowych recept i szablonów, w które można włożyć człowieka. I że czasem jest tak, ze nie da się inaczej i że jest źle a jednocześnie dobrze. To jest książka o rozdarciu, miłości i szukaniu siebie. 

Bardzo łatwo popaść w stereotyp i powiedzieć, że jeśli facet zostawia żonę samą na długie miesiące i jedzie zdobywać Himalaje, to  znaczy że jest wiecznym, nieodpowiedzialnym chłopcem, który się bawi. A tu nie. Nie chodzi o zwykłą adrenalinę, jak przy sportach ekstremalnych.

To wina gór. One czymś zarażają. Zaszczepiają jakiegoś wirusa. Trzeba tam wciąż jeździć, bo już nie można żyć bez tego. I nie chodzi o przyjemność, bo to wszystko jest potworny wysiłek, cierpienie i walka. Powstaje w człowieku jakaś wyrwa, która się pogłębia i go zżera. Wpada się w jakaś taką rzeczywistość, z której trudno przejść do normalnego życia. I tak myślę, że to przegrana sprawa. Po każdym szczycie jeszcze bardziej chce się następnego.Tęsknota za górami aż boli. Myślę ,ze nigdy nie nadchodzi taki moment dla himalaistow, kiedy mowią: już dość i żyja dalej bez gór.

Taka totalna samotność i pustka zawsze była dla mnie pociągająca. Czytałam te zapiski dość neurotycznie i czułam ją. I rozumiałam Piotra.

Bardzo poruszyło mnie to, że po jego śmierci w jakiś sposób jego żona narodziła się znowu. Chociaż gdyby mogła, przywróciła mu życie bez mrugnięcia oka.

Uświadomiło mi to, że nie ma prostego rachunku. I że można pogodzić dwie przeciwstawne rzeczy, chociaż to przecież niemożliwe. I chociaż w takiej sytuacji zwykle wygląda to tak, że jedna strona tylko bierze a druga tylko daje, tak w tej było inaczej. Oni w środku tego wszystkiego mieli jakieś swoje sanktuarium, które było szczere i zmieniało znaczenie rzeczy oczywistych.

 

5 komentarzy:

  1. Tez pisalam o tej ksiazce, bo chyba nic tak nie porusza jak prawdziwa historia. Rozumiem obie strony, czasami paradoksalnie myslalam, ze koniec byl wyjsciem z jakiejs coraz bardziej ciezkiej sytuacji. Czuc jak w obu stronach narasta rozdarcie. Pamietam teleexpress z wiadomoscia o smierci Piotra. We wrzesniu poznalam jego zone osobiscie na przegladzie, troche porozmawialam, pozniej napisalam do niej. Ma sile kobieta, jest b. dynamiczna, energiczna, samodzielna do bolu. Tez prowadzi swoj dziennik i chyba daje przyklad, ze jest jakies dalej, ze zycie sie nie konczy. Nie uazala sie nad soba i to chyba jest klucz wszystkiego. Zycze jej milosci na drodze. Jednak jak sama przyznala w wywiadzie trojkowym nie chce juz sie wiazac z kims kto mialby tak silna pasje. A Piotr tez byl skromny i wyjatkowy. Dwoje ludzi,niesamowita ksiazka, czulam te rozterki bohaterow. Fajnie, ze znow piszesz, ze wrocilas :-)
    Tu jest wywiad z nia, trzeba kliknac na stronie maly glosnik w prawym gornym rogu http://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/255732,O-zyciu-z-czlowiekiem-z-pasja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie po wpisie u Ciebie zapamietałam sobie ta ksiazke, żeby ja koniecznie kiedyś przeczytać.
    To prawda, że ona jest niesamowitą osoba. Nie każda kobieta byłaby w stanie sprostać takiej pasji i nie zagubić siebie po drodze. Bardzo podziwiam jej wolę walki, o siebie i o to wszytsko.

    Teraz rzutem na taśmę czytam jej ksiazke Góry na opak. Rozmowy o czekaniu. To wywiady z rodzinami himalaistów. I widzę, jak niektóre z tych osób mają w sobie jakąś złość i żal o tą pasję. Co zresztą nie jest dziwne.

    Dzieki za link, zaraz sobie posłucham.

    Tak, te moje znikania i powroty blogowe to neverending story :) Milion razy chcialam cos ciekawego napisac, ale zwykle jestem tak koszmarnie zmeczona, ze wole nawet nie odpalać kompa, tylko leżec z ksiażka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlasnie dzis wyczytalam, ze Olga bedzie znow w Trojce

    http://www.morawska.pl/aktualnosci.html#196

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej porze nie bede przy radiu, ale moze pozniej sie da w necie odlsuchac. Wciaz mysle o tym wszytskim, co przeczytalam (skonczylam też Góry na opak) i właśnie obejrzałam parę wywiadów z nia na youtube. To jest kompletnie niesamowita kobieta! To co ona ma w sobie! Tą energię, światło i takie niesamowite ciepło. Jeśli to aż tak przebija z filmiku, to co to musi być na zywo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gory na opak tez robia wrazenie. a Olga na zywo oniesmiela ;-) Sam jej sposob bycia, to jednostka dominujaca. ale mysle, ze dla synkow to idealna mama, taka z powerem, zycie za rogi i hej. chcialam je cknac fote,ale jakos tak glupio mi bylo aparat wyciagac, no jakas skrepowana bylam ;-)
    A audycja do odsluchania potem napewno bedzie, wiekszosc tak slucham bo z Maja nie moge sie skupic, a rozmowy ciekawe

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.