czwartek, 6 grudnia 2012

Plaża muszli- Marie Hermanson




Szukając wśród swoich zapasów czegoś do czytania natknęłam się na kupioną kiedyś Plażę muszli. Książkę z serii Terytoria Skandynawii, którą bardzo lubię, wydaną przez Słowo/Obraz/Terytoria. To powieśc psychologiczna, chociaż poczatkowo myślałam, że kryminalna. Zaczyna się bowiem od znalezienia szkieletu w grocie koło plaży.

Znajdują go synowie Ulriki, która przywiozła ich w miejsce związane z sensem jej dzieciństwa. Niegdyś Ulrika spedzała każde wakacje w domku nad morzem z fascynującą i charyzmatyczną rodziną Gattmanów. Przez cały rok była przezroczysta, żeby w wakacje poczuć, że żyje. Gattmanowie byli jej motorem napędowym, chciała być wśród nich, wchłaniać świat za ich pomocą. Przyjaźń z Anne-Marie była dla niej najważniejsza.

Pewnego lata jednak wszytsko się zmieniło. Na wyspie zaginęła mała dziewczynka z Indii, adoptowana przez Gattmanów. Ta historia naznaczyła każdego i zapoczątkowała nieodwracalną zmianę. Powstał scenariusz, który wcześniej wydawał sie niemożliwy. I były to ostatnie wakacje na wyspie.
Ulrika dorosła. Straciła kontakt z Anne-Marie. Została antropologiem specjalizującym się w micie o uprowadzeniu przez trolle i wchłonięciu przez skały. 

Równolegle toczy się wątek Kristiny. Kristina zapowiada się od dziecka na wyjatkowo zdolną osobę. Jednak im jest starsza, tym mniejszą ma ochote na komunikację z ludźmi. Ludzie męczą ją, są obcy, hałasliwi, natretni. Przeszkadzają. A jednak Kristina zaczyna studia artystyczne. Potem nagle czuje, że nie może już dłużej. Rzuca studia, izoluje się. Z domu wychodzi tylko w afrykańskich maskach drapieżników. Wtedy czuje sie silna, gdy jest lisem, orłem, tygrysem.  Rodzina umieszcza ją w szpitalu psychiatrycznym a kiedy z niego wychodzi odnajduje swoje miejsce żyjąc w całkowitej samotnośći, stopiona z przyrodą. Tworzy dzieła sztuki z leśnych znalezisk i jest zadowolona. Do momentu, kiedy w jej życiu pojawi sie ktoś, która widzi świat zupełnie jak ona. Kristina jest szczęśliwa. A potem to pozyczone szczęście traci i nie da się żyć jak dawniej, zaznawszy go.

Plaża muszli klimatem przypomina mi trochę powieść Hakana Nessera Kim Novak nigdy nie wykąpała się w jeziorze Genezaret oraz Do utraty tchu Anne Sward. Gorzko słodkie dziecińśtwo i dojrzewanie, nigdy nie ukończony proces. 
Oraz analiza rozpadu rodziny w obliczu próby, chociaż jak to zwykle bywa u Skandynawów, tak naprawdę to cena za tajemnice przeszłości. Język jest piękny, poetycki. Wiele zdań zatrzymuje w biegu i skłania do rozmyśleń. Przypuszczalnie nigdy nie będę miała dość tego typu literatury.


4 komentarze:

  1. Mnie też się podobała:)
    Coś Skandynawowie mają w swoim pisarstwie, że udaje im się przykuć czytelnika, czasami do całkiem zwykłej, historii.
    Może wiecej poszperaj na półkach, jesli znajdujesz takie książki:)
    Ostatnio wydawnictwo spoczęło na laurach i nic ciekawego nie drukuje, szkoda :(
    Czytałas Stefanssona "Niebo i piekło"?
    opty2

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, niby nic takiego, ta historia le klimat i język robią wszystko...
    Jeszcze mam troche zapasów, na szczęście. Ale właśnie zapisałam się do bibiloteki, nieźle zaopatrzonej skandynawsko, więc na razie zapasy poczekają.
    Niebo i piekło, jeszcze nie czytałam, mam je w pamięci. I na liście do kupienia. O, może sobie na gwiazke zamówię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pilnie donosze, że przez przypadek na axn crime trafiłam na duńska wersję the killing

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za cynk, ale nie mam w dommu tv.
    Oglądam więc tylko w necie.
    Musze poszukać, pewnie gdzieś znajdę ;)

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.