poniedziałek, 21 listopada 2011

1Q84- Haruki Murakami, tom 3.



   Zaczęłam czytać Murakamiego od opowiadań Ślepa wierzba i śpiąca kobieta.
Wcześniej miałam w ręku jakąś inną jego książkę, ale nie zaiskrzyło i nie przeczytałam. Te opowiadania uwiodły mnie wstępnie piękną okładką (zwracam uwagę:) oraz tytułem. I widocznie musiałam trafić w dobry moment, bo treść też mi się spodobała. I to było dziwne, bo poza małymi wyjątkami, nie lubię opowiadań. Nie lubię również nieprawdopodobnych historii, a niektóre były takie, ale i tak mnie oczarowały.

   Potem zaczęłam go zbierać ( brakuje mi już tylko 3 książek), ale nie mogłam czytać pod rząd. A po Kronice ptaka nakręcacza miałam dwuletnią przerwę. Tak mnie ta książka zmęczyła, chociaż nie mogę powiedzieć, że była zła i doceniam ją.

   Na Murakamiego trzeba mieć odpowiedni nastrój. Trzeba przestawić się na inny tryb czytania. Po tej przerwie przeczytałam Norwegian Wood i miałam straszna ochotę na więcej. Akurat kupiłam dwa tomy najnowszej 1Q84 i zaczęłam czytać. 

   Ta książka mnie wprost omotała. Zaczarowała i oczarowała. Czułam się jakbym była pokryta delikatną pajęczyną tego kilmatu, akcja wciągnęła mnie bez reszty i momentami bałam się, czytając.

   1Q84 to kilka splatających się wątków. Jest historia płatnej morderczyni Aomame, która na zlecenie właścicielki ośrodka dla maltretowanych kobiet wysyła na tamten świat ich oprawców. Ale właściwie nie robi tego dla pieniędzy. Jest nastoletnia, dziwaczna dziewczyna- Fukaeri, która napisała megahitową książke. Jest ghostwritter owej ksiązki, Tengo, skromny nauczyciel matematyki (Aomame i Tengo znali się w dzieciństwie i przez 3 tomy dążą do ponownego spotkania). Jest sekta, jest kilka tajemnic, jest galeria nietuzinkowych postaci i mnóstwo rzeczy.

   Gdybym miała zwyczaj zapisywania zręcznych sformułowań myśli, na każdej kartce znalazłabym przynajmniej kilka. Piękne są te zdania- obrazy. Każdy szczegół ma sens. Wypełnia tło. Murakami jest dziwny. Jest Japończykiem, który pisze o Japończykach tak, jakby ich obserwował z boku. Jego nierealistyczne zdarzenia to metafory, które można z łatwością rozkodować sobie na własny użytek.

   Ten trzeci tom był chyba najbardziej wyczekiwaną przez mnie książką w tym roku. Jak tylko zaczęłam czytać, było mi żal, że to już koniec tej historii. Zastanawiałam się nawet czy nie odwlec lektury. I chyba powinnam była to zrobić. Okazało się, że już nie pamiętam wielu szczegółów z 1 i 2 tomu, co przeszkadzało. I może taż miałam już tak wygórowane oczekiwania, że to nie była taka lektura, za jaką tęskniłam. Nie to, że mi się nie podobało, bo podobało. Tylko chyba nie mogłam się wystarczająco wczuć. Czytało mi się trochę gorzej niż poprzednie części. Nie odczuwałam tego "zasnucia klimatem", napięcia. Kibicowałam bohaterom, ale jednak wszystko poszło jakoś za łatwo. Za dobrze. I trochę mnie zirytował jeden wątek. Ale i tak uważam, że to znakomita książka. Jest tam parę perełek, np. monologi tajemniczego inkasenta NHK (japońska kablówka), te wszystkie opisy i ciekawy wątek pana Ushikawy, którego (sama się sobie dziwię), było mi okropnie szkoda w 3 tomie. No i muszę odnotować, że nie było literówek. W 1 i 2 tomie aż się od nich roiło, co bardzo razi w tak pięknie wydanej i nietaniej książce.

   Sposób pisania Murakamiego wciąż mnie fascynuje i ciesze się, że mam jeszcze parę nieczytanych książek.

2 komentarze:

  1. z literówkami się zgodzę, że niestety pierwsze dwie części je posiadały;(
    No i cieszę się ,że Tobie ta część spodobała się o wiele bardziej niż mnie. Według mnie jest najsłabszą częścią trylogii, ale to oczywiście tylko moje zdanie. Pozdrawiam;) chiara.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podobało mi się tak, jak na to liczyłam.Tez uważam, ze ta część jest o wiele słabsza niż 1 i 2. Nie czułam tam magii.
    Myślalam, ze będę się delektować, tymczasem czytałam na wyścigi, żeby szybciej skończyc i mieć to za sobą ;(
    Ogólnie nie było to takie złe, ale za duży kontrast w odbiorze miedzy pozostałymi...

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.