wtorek, 25 września 2012

Jesteś bogiem. Historia Paktofoniki.


Dałam się porwać szałowi i amokowi, towarzyszącemu projekcji Jesteś bogiem w reżyserii Leszka Dawida w kinach. W ciągu ostatniego tygodnia ciężko było uciec od tego filmu i zapragnęłam go zobaczyć. To co się działo w kinie to szaleństwo.

Nie byłam specjalną fanką Magika i kolegów. Ale zawsze leciał gdzies tam w tle, na studiach. Pamiętam, że przez jakiś czas miałam w domu pożyczoną płytę Kalibra 44.  Paktofonikę tez kojarzyłam. Do tej pory czasem śpiewają mi się w głowie niektóre kawałki.

Sporo się wcześniej naczytałam o filmie. Oglądałam pozostałych przy życiu chłopaków u Wojewódzkiego. Obejrzałam kilkanaście fragmentów, wywiadów i zajawek w necie, wiec wiedziałam czego sie mniej więcej spodziewac od fabuły. I gdzie mija sie ona z prawda.

Na przykład chłopaki znali się znacznie wcześniej, a Fokus projektował logo na płytę Kalibra 44. Nie mieli takich kłopotów z kasą ani z wejściem do studia, gdzie mieli praktycznie nielimitowany dostęp  opłacony z góry przez sponsora.
W związku z tym można by się czepić, że film za bardzo chce pokazać etos, wyrwanie się z biedy i że pieniądz jest główną udręką Magika, tuż po sobie samym.

(przy okazji, jak na biednych chłopaków z blokowisk byli stanowczo za dobrze ubrani.  Nawet Magik, który w filmie nigdy nie miał kasy i wygladał najbiedniej, nosił kultowe Adidasy Run DMC, które kosztują więcej niż ich gaża za koncert w centrum handlowym...)

Myślę jednak, że Jesteś bogiem ma za to fantastyczny aspekt w postaci trzech głównych ról. Czuję, że ich charaktery zostały pokazane bardzo prawdziwie.

Magik Marcina Kowalczyka był trudny, chimeryczny, zagubiony, rozarty, nieszczęsliwy, cieszący się jak dziecko, wyluzowany, spięty. Na pewno charyzmatyczny. I kompletnie oderwany od rzeczywistości.
Chociaż osobiście bym go (excusez le mot)  ukatrupiła, za tą niefrasobliwość i nieodpowiedzialność wobec żony i dziecka. Taki facet kompletnie nie nadaje się do bycia ojcem i mężem (tak, jestem bardzo cięta na takie rzeczy). Wlecze za sobą wieczną udrękę i cierpienie dla tych, którzy go kochają...
Może on o tym wiedział i dlatego postanowił  "wyjść"...

Cieżki typ. Żeby funkcjonować potrzebowałby kogoś do ogarniania zwykłego życia za niego. Ale może to tak dziala, że popaprana, zdefektowana osobowość to cena za jakis element geniuszu, jakiejs głębszej wrażliwości i zdolności łatwej obserwacji świata tam gdzie inni się męczą. A zupełne wykładanie się na najprostszych dla zwykłych ludzi rzeczach.
On był tez niezrozumiały dla samego siebie. I tak cholernie samotny.

Fokus grany przez  Tomasza Schuchardta był świetny! Widać, że ta postać to bardzo silny facet, ale walkę wewnętrzną też toczył. Najbardziej zaradny i zorganizowany. Najlepiej przystosowany. I miał fajne poczucie humoru.  
Zresztą obydwaj Fokusi, prawdziwy i filmowy bardzo mi sie podobają. Maja piękne głosy, a ja mam punkt G w uszach.

Rahim grany przez Dawida Ogrodnika też budził moja sympatię. Najbardziej nieśmiały, wrażliwy, w jakimś sensie najsłabszy, ale jednocześnie uparty i konsekwentny.

Gra tych trzech chłopaków mnie wzruszyła. Aktorsko ten film był na bardzo wysokim poziomie. Wierzyło się im całą mocą!
Drugoplanowy Arkadiusz Jakubik też był fantastyczny.

Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale było tam zdecydowanie za mało muzyki! Brakowało mi jakiegoś porządnego kawałka koncertu. A były tylko migawki.

Podsumowując, nie nazwałabym scenariusza wybitnym, ot czwórka z plusem. Ale gra Panów była fantastyczna. Zaskoczyło mnie jeszcze pokazanie sląskich blokowisk. Nie były brzydkie, była w nich poezja! 
Zdecydowanie warto obejrzeć, jako film uniwersalny.



2 komentarze:

  1. Pamietam Kaliber 44, kojarze troche kawalkow, choc to wtedy nie byla moja bajka, ale docenialam wklad w gatunek. Myslalam, ze film wrecz bedzie "plynal" na muzyce. Ciesze sie jednak, ze powstal taki film w naszym kraju o naszym zespole, ze swiezym aktorstwem, nieopatrzonymi twarzami. I kampania tez byla mocna, bo mysle, ze nawet jak ktos nie slyszal o zespole, to juz wie.
    A nieprzecietne osobowosci chyba juz tak maja, ze sa kontrastowe, wielowymiarowe, rowniez bardzo skrajnie. Trudne w zyciu i pogmatwane. Pamietam nasza znajoma, fantastyczna i niezwykla architekt, o talencie jednym z najwiekszych jaki wogole widzialam, ponadprzecietna, przepieknie grajaca na fortepianie, ale rowniez depresyjna, neurotyczna, trudna, o pogmatwanej osobowosci. Czy osoba Tomka Beksińskiego. Jedno jest pewne, ze takich ludzi pamieta sie do konca zycia, choc na codzien niekoniecznie chcialoby sie razem zyc pod jednym dachem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie coś w tym jest...
    Tak myślę, że chętnie bym obejrzała ten film jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.