piątek, 22 czerwca 2012

Kot, który był.

Wczoraj musiałam pożegnać mojego kota Cynamona. Był ze mną prawie 15 lat i był najlepszym kotem na świecie.

Ponad pół roku temu wyczułam na jego grzbiecie małego guza.
Guz rósł w zastraszającym tempie. Okazał się nieoperacyjny.
Mimo to, kot był w znakomitej formie.
Weterynarz powiedział, że po kotach do ostatniej chwili nic nie widać.
A jak będzie widać, że cierpią, to znaczy że to koniec.
Wiedziałam, że ten moment wkrótce nadejdzie, zwłaszcza że guz był już wielkości dłoni. Starałam się przygotować na to siebie i moją córkę.
Ale nigdy nie jest się na to tak naprawdę gotowym.

W poniedziałek po południu nagle okazało się, że nie może wstać. Miał błędny wzrok, rozjeżdżały mu się łapki. Ciężko dyszał.
Mimo to walczył, do ostatniej chwili. Widziałam, że jest zszokowany swoją niemocą. W lepszych momentach starał się żyć jak dawniej. Próbował wskakiwać na łózko, złowić ćmę.

Przez 3 doby właściwie nie spałam i próbowałam podjąć tą decyzję. Kiedy umówiłam się z weterynarzem, ulżyło mi. Wczoraj byłam przy nim do ostatniej chwili. Był w bardzo dobrej formie, wiem, że często się tak "polepsza" na koniec. Bałam się, że dostanę histerii, że nie sprostam. Ale jak tylko weszłam do gabinetu odczułam spokój. Wszystko odbyło się w kameralnej atmosferze, czułam, że dzieje się tak, jak powinno. Dziwne, ale wspomnienie tego ostatniego momentu teraz mnie uspokaja.

Chociaż mam w sobie jeszcze oceany łez, do wypłakania.

                                              Cynamonek





14 komentarzy:

  1. Przeszłam przez podobną sytuację, jesli można tak to nazwać.

    Moja kotka miała 14 lat i też miała guza.
    Była kochana, dzielna, mądra. Wiem, że to trochę głupio, ktoś pomyśli, mowić tak o kocie, ale po niej już nigdy takiego nie miałam ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku, wzruszyłam się , bo wiem co to znaczy jak zwierzatko odchodzi :( Bądź dzielna, przeżyj żałobę, popłacz sobie i wspominaj, wspomnaj, chociazby takimi pięknymi zdjęciami.

    Wydawałoby się, że sądząc po imieniu można się spodziewać kota koloru brązowego a tu masz:) tylko ogonek cynamonowy i parę łatek.
    Kto wpadł na pomysł takiego imienia?
    opty2

    OdpowiedzUsuń
  3. ojejku, tak mi przykro:( okropne, kiedy odchodzą zwierzęta;( i powtórzę za Szymborską, jak to jest, że tylko w naszym języku (polskim) mamy na to takie brzydkie słowo, w innych zwierzęta jak ludzie, umierają.
    Ściskam mocno.
    chiara76

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia, wcale nie głupio! Koty sa jak ludzie, maja swoja osobowość. Trafiają sie osobniki zupełnie zwyczajne i zupełnie wyjątkowe.

    Cynamon byl niezwykly. I nie mówie tak, bo był mój. To był fakt. Przepadaly za nim nawet osoby nie lubiące kotów (chociaż jak można nie lubić kotów?)
    Przyjazny, łagodny, kupował każdego na dzień dobry.
    Był przekochany, wyczuwał złe nastroje i przychodził wtedy pocieszać.

    Mysle o nim i przypominaja mi sie rozne rzeczy...
    Jak był mały, rano łowił mi muchy i kładł na poduszce a potem budził trącając łapką :-)
    A kiedyś, jak wrzeszczałam na moją córkę nasyczał na mnie :-)
    Sprawiedliwie obdzielał nas sobą. Pół nocy spał z nia, a potem przychodził do mnie. Czesto grzał jak piec i za głosno mruczał, że musiałam go przepedzac. Kochał wodę i wciąz wskakiwał do brodzika. Z upodobaniem wylegiwał się na moich czarnych (ulubiony kolor) ubraniach. A ja nigdy nie pomstowałam na wszędobylskie białe kłaczki.

    Strasznie mi go brakuje. Dzis w hipermarkecie ze 4 razy zbaczałam do regału w kocim zarciem, chcac kupic mu jakas dobra saszetkę z karmą... Ale juz nie płacze bez przerwy. Chociaż wiem, ze jeszcze nie raz będę...

    Opty, imię ma dłuzsza historię. Dostałam kota od przyjaciela, chyba najlepszego jakiego mialam w zyciu. Wczesniej zawsze mówiłam, ze chce miec kota i nazwę go Al Capone :-) Ale jak zobaczyłam małą białą kulkę to kompletnie nie pasowało.
    Kilka godzin głowiliśmy się nad imieniem i nic. Gdy byłam już sama w domu, nagle wpadłam na Cynamona. I wtedy moj ofiarodawca zadzwonił i powiedział, że przesłał mi imie telepatycznie- własnie takie :-) Zresztą cynamon pod wieloma postaciami odgrywał dużą rolę w naszej przyjaźni.

    Chiaro, faktycznie. Słowo bardzo brzydkie. Przyszło mi do głowy, ze ubogość naszego języka dotyczy zwłaszcza waznych fundamentalnych spraw :(

    Dzięki za wsparcie.
    O dziwo trzymam się całkiem dobrze. Myslałam, że będzie gorzej.
    Ale może już częśc tego żalu ze mnie wypłynęła.

    Dom bez kota to nie dom.
    Ale za wczesnie jeszcze na zastępstwo...

    OdpowiedzUsuń
  5. O masz ci los:(. Ja po 16 latach musiałam uśpić swojego kota Kajtka. Też miał sprawy nowotworowe, przestał jeść i chudł. Wet. przyjechał do mnie do domu, w niedzielę i zrobił to. Jak ja płakałam, to historia.
    Pomyślałam, że Twój Cynamonek i mój Kajtek razem polują na ćmy, a będą z nami, mieli dobre kocie życie:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za przykry zbieg okoliczności;(
    Sciskam Cię.

    Ale tak, na pewno mieli z nami dobre życie.
    Cudnie napisałaś o tym polowaniu na ćmy ;)
    Już prawie widzę ten stosik ciem, bo co dwa koty to nie jeden. I słyszę chrzęst rozgryzanych z lubością :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę źle się wyraziłam, to z Kajtkiem było z 6 lat temu, ale sytuacja i okoliczności bardzo podobne do Twoich. Teraz mam kota Sonię, ale Kajteczek był tylko jeden niepowtarzalny:).
    A z tymi ćmami to pewne, że razem polują:).

    OdpowiedzUsuń
  8. A, zrozumiałam, że w tą niedzielę.
    Czytałam o Twoim kocie Soni ;)
    Wymiziaj ją ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. dziewczyny, ja wierzę w zwierzęcy świat gdzieś tam i wnioskuję, że Wasze Koty ganiają teraz moje trzy kanarki, które przed nimi zwiewają...
    chiara76

    OdpowiedzUsuń
  10. A to bardzo możliwe, że zabawa naszych kotów z Twoimi kanarkami trwa nieustannie, a najlepsze, że żadnemu z nich nie dzieje się krzywda:).

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi przykro, dopiero dzis przeczytalam, mam nadzieje, ze spotkal Tam za teczowym mostem rowniez moje stadko z Nikita na czele.
    Ja odejscie kazdego kota bardzo przezywam, bo kot to kot i tyle, kto czuje ten rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki :(
    Bardzo trafnie napisałaś, że "Kot to kot i tyle, kto czuje ten rozumie"

    Strasznie mi go brakuje. Wciąż go widzę kątem oka, ale to tylko biały koc czy poduszka ;(

    OdpowiedzUsuń
  13. Współczuję :( Odejście zwierza to straszliwe przeżycie, we wrześniu guz płuca zabrał mi ukochaną sunię w miesiąc :( Do dziś mam łzy w oczach jak tylko o tym pomyślę... też była niezwykle dzielna do końca...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziekuję. Tak, to okropnie smutne ;(

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.