czwartek, 14 czerwca 2012

Łowca głów- ekranizacja Mortena Tylduma na podstawie Jo Nesbo.



Mało brakowało, a przegapiłabym ekranizację Łowcy głów. W moim mieście grali tylko kilka dni, w małym, niszowym kinku. Dotarłam na ostatni seans w ostatniej chwili. Warto było biec w deszczu.

Cóż, Morten Tyldum wyreżyserował Łowcę głów tak, jak Nesbo napisał: mucha nie siada. Książka ożyła- po prostu. Jak to zwykle u Skandynawów, ekranizacja była raczej wierną adaptacja a nie swobodną interpretacją.

Ta historia bardzo mi się podobała. Chwaliłam ją tu. I chociaż pisałam, że książkowy Roger był nieciekawym kurduplem i nie uwiódł mnie, to muszę przyznać, że filmowy miał ogromny urok. Zagrał go Aksel Hennie i uważam, że był idealnie dobrany do tej roli. Przyjemnie było obejrzeć jak ten topowy headhunter i złodziej dzieł sztuki staje się sprawcą, ofiarą i wygranym mistrzowskiej intrygi.

Od strony estetycznej film jest bardzo amerykański. Nie przeszkadzało mi to ani trochę. Wyszło fenomenalnie. Na szczęście realizatorzy nie posunęli się do filtrowania zmarszczek i przerabiania aktorów na ładniejszych :-) Naturalizm był bardzo delikatny. I w ogóle ładny był ten film. Ładne wnętrza, widoki.
A aktor grajacy Rogera miał ładną ekspresję.

Rewelacyjna była też ścieżka dzwiękowa. Moment, w którym bohater dowiaduje sie o zdradzie zony a w tle słychać pędzący pociąg jest genialny. Świetna metafora na oddanie poczucia się zmiażdżonym!

Nie zabrakło też komediowych momentów. Np. ucieczka traktorem unurzanego w zawartości wychodka Rogera, z psem zabójcą nabitym na widły. Mimo, że dramatyczna, ciężko było nie ryczeć ze śmiechu. Trochę jak u Tarantino.

100 minut słuchania dialogów po norwesku (rany, jak oni szybko mówia!) z moim fisiem na punkcie tego języka było dodatkową atrakcją.

No i żeby nie było. Historia zawiera tez morał że w życiu nie liczą się aż takie pieniądze tylko szczere relacje a najbardziej miłość.

Szczerze polecam, nawet jeśli ktoś nie czytał książki i nie fascynuje się Nesbo.
Kapitalny film, dawno się tak dobrze nie bawiłam w kinie.
Z wielką chęcią obejrzałabym jeszcze raz.


2 komentarze:

  1. No, nie ma zmiłuj, muszę się na niego wybrać :)
    Wszyscy tylko chwalą i chwalą :)
    opty2

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.