sobota, 9 czerwca 2012

Henning Mankell- Nim nadejdzie mróz.




Stary, dobry Mankell. Ucieszyłam się, kiedy w księgarniach pojawiło się Nim nadejdzie mróz. Historia opowiedziana z perspektywy Lindy Wallander, córki Kurta, parę dni przed jej oficjalnym wstąpieniem do policji.

Bardzo mnie zaskoczyła. Wiedziałam, że Wallanderowie są rodziną powikłaną. Okazuje się, że ich relacje są o wiele bardziej skomplikowane, niż sądziłam. Więcej bólu, niezgody, niezrozumienia, zadrażnień. To było naprawdę toksyczne! Z perspektywy Kurta wszystko wyglądało bardziej powierzchownie. Nie zdawałam sobie sprawy jak samotna i zagubiona była Linda. Zaskoczeniem była jej opinia, że jedyną prawdziwą miłością w życiu ojca była Mona. Według mnie była to Bajba.

Zawsze czułam ogromną sympatię do Wallandera. O jego wadach myślałam pobłażliwie. Teraz spojrzawszy na niego oczami Lindy dostrzegłam, że może irytować. Nie mogłam uwierzyć, że taki wytrawny policjant nie wierzy córce, ignoruje jej przeczucia, chociaż sam pracuje w identyczny sposób. Ale wiem też, że jeśli w grę wchodzą emocje rodzinne, najbardziej uporządkowani ludzie ludzie mogą się kompletnie zatracić. I zachowywać zupełnie beznadziejnie. Tak, wątek psychologiczny jest tu zdecydowanie bardziej rozbudowany, niż kryminalny. A Linda jest bardzo córką Kurta. Jego samego nie przestałam lubić ani trochę.

Akcja w książce dzieje się niespiesznie. Od początku mamy przedsmak czegoś złego i mrocznego. Ktoś podpala łabędzie. Potem płoną inne zwierzęta i ludzie. Znika przyjaciółka Lindy, Anna. Mimo, że nikt się tym specjalnie nie stresuje, Linda ma złe przeczucia. Zaczyna węszyć i odkrywa drugą twarz przyjaciółki. Pojawia się wątek sekty i przeszłość, która powraca.

Mamy tu specyficzne dla Mankella, drugoplanowe postaci, jak dziwaczna matka Anny kolekcjonująca ludzkie westchnienia nagrane na taśmę.
Pojawia się również znany nam z Powrotu nauczyciela tańca Stefan Lindman. Po wyleczeniu nowotworu języka postanawia przeprowadzić się do Ystad i zasilić szeregi tamtejszej policji.

Czytałam tą książkę strasznie długo, ale było to dobre czytanie. Podobało mi się i nie miałabym nic przeciwko pociągnięcia wątku Lindy jako głównej bohaterki.

4 komentarze:

  1. U mnie czeka na polce, nawet dzis sie nad nia zastanawialam :-) ale mam najnowsza Gretkowska, ktora jako pisarke wielbie i jak tylko skoncze to wtedy Mankell

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam :) Też bardzo lubię Gretkowską i też mam w kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez mam w planie czytanie Mankella, choc trochę odszedł w cień.
    Nie zgodzę się z Toba odnosnie najwiekszej miłosci Kurta, Linda wie co mówi, tylko o Monie Wallander wciąż mysli, denerwuje się rozwodem i wg mnie nigdy się z tym odejściem nie pogodził.
    Po szedzkim serialu z Lindą muszę przyznać, że nie lubiłam jej postaci, którą stworzył reżyser. Zobaczę jak zaprezentuje się jej literacka postać.
    opty2

    OdpowiedzUsuń
  4. Od przeczytania tej książki zastanawiam sie jak to jest z tą jego jedyną miloscia.
    Przecież związek z Moną był okropnie toksyczny. Zawsze były między nimi jakies niewyjasnione nieporozumienia. Męczyli się ze sobą. Czy to jest miłość? Może Mona tak wystraszyła Wallandera, że potem już nie potrafił z nikim się związać i tylko snuł mrzonki o Bajbie?

    OdpowiedzUsuń

Atak spamu sprawił, że musiałam właczyć weryfikację obrazkową. Mam nadzieję, że nie na długo.